Tak jak pisałem w poprzednim temacie, kupiłem Varadero z pękniętym tłokiem. Wymieniłem tłok, cylinder, kompresja 10 atm na każdym garze, rozrząd wyregulowany. Po tych wszystkich czynnościach złożyłem całość jak należy i odpaliłem motor. Odpalił od razu, pochodził z minute po czym zaczęły mu same rosnąc obroty. Zgasiłem i już nie kręcił, wał stanął. Odkreciłem śrubkę aby dostać się kluczem do wału i przekrecić nim ręcznie, do tyłu idzie lekko bez oporu. Gdy chwile ostygnie, rozrusznik znowu kreci i normalnie odpala. Nie mając pomysłu co może być przyczyną postanowiłem nie gasić go, obroty rosną do 4 tyś i się na tym poziomie utrzymują. Motor sie nie zaciera.
Co może być przyczyną tak dziwnej pracy silnika? Dodam, że przed wymianą tłoka, gdy nie miał kompresji na jednym cylindrze, bez problemu chodził na drugim, odpalał, jeździł nie gasł, nie wydawał niepokojących dźwięków...
Edit.
Zagadka w połowie rozwiązana, prawdopodobnie wał z panewkami był krzywy. Wyrwało śruby od wałka rozrządu. Jutro rozpoławiam silnik i napiszę co jest dokładnie...