Bałkany 2013

Opisy, zdjęcia, linki z podróży w 2013 roku.
Wiadomość
Autor
Lysy
Udaje motocyklistę
Posty: 130
Rejestracja: pn maja 13, 2013 7:11 pm
Marka motocykla: Honda KTM
Model: Varan1000XL 990 adv
Rocznik: 2003
Lokalizacja: Bolesławiec

Bałkany 2013

#1 Post autor: Lysy »

Więc 
Ta podróż była przypadkowa, pierwszym planem oraz czas przygotowań był w kierunku Nordkapp. Wyjazd zbliżał się dużymi krokami kiedy w pewnej chwili ( miesiąc przed wyprawą ) z czterech motocykli zostało tylko moje wiaderko. Załamka .. urlop spindolony, szlak trafił półroczne przygotowania, mózgownica pracuje na pełnych obrotach, potrzebny jest plan awaryjny i to szybko. Zapada zmierzch kilka browarów już wypitych i po konsultacji z moją połową zapada decyzja ,, Południowa Europa . Plan drogi układamy na szybko Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Serbia, Bośnia i Hercegowina, Chorwacja, Włochy , Niemcy i Polska. Jakoś to będzie jedziemy sami.
Dwa tygodnie przed wyjazdem mam informacje od kolegi a raczej zapytanie czy może się dołączyć do mnie jakiś tam jego znajomy. Niech jedzie w dwa sprzęty zawsze bezpieczniej. Do wyjazdu sprawy już idą bez żadnych problemów, kilka razy spotkanie z towarzyszem podróży, omówienie paru spraw , no i upragniony urlop.

Obrazek


Wyjazd 28.07.2013 godzina 7 rano z Bolesławca.
Przez Czechy droga bez komplikacji , wjazd do Słowacji również aż do pierwszego parkingu  złapałem kapcia w tylnej oponie ( wbite dwie zszywki podobne do zszywek od takera ). Niedziela po południu zero pomocy. Ryzykuje i napełniam oponę sprayem wulkanizacyjnym. Uszczelnia kamień z serca spada. ( dojechałem na oponie do domu )
Pierwszy nocleg planowany na Węgrzech ( baseny termalne w Lipot - camping )

Obrazek

Temperatura daje wszystkim w kość i to wieczorem

Obrazek



długa kąpiel, kilka browarów, zaplanowanie dnia następnego i do namiotu 

Obrazek



Dzień następny zaczął się nam o godzinie 7 tzn. pakowanie, sprawdzenie sprzętu i w drogę  kierunek Arad w Rumunii. Czas podróży około 7 godzin w piekielnym upale gdzie poddajemy się i zaczynamy szukać miejsca do spoczynku i noclegu. Znajdujemy pierwszy lepszy Hotel w miejscowości Arad ( przy głównej drodze) Koszt dość drogi jak na Rumunie ( 35 Eur. za osobę ) ale decydujemy się tu na nocleg ( warunki zajebi…….. te. Na drugi dzień miłe zaskoczenie, śniadanie full wypas i pogoda deszczowa. Przy śniadaniu mała korekta planów. Zamiast prosto na Transfogarską jedziemy do kanionu Bicaz i jeziora Lacul Rosu ( czerwone jezioro ) dla zainteresowanych

http://motovoyager.net/2013/05/trasy-mo ... z-rumunia/



Obrazek


Widoki nie do opisania, winkle sama słodycz a ruch niezbyt duży i dotarcie do pierwszego celu . Krótka przerwa w Lacul Rosu  kilka minut dla fotografa w którego rolę wcieliła się moja żona no i czas na obiadek. W takich chwilach czas leci nieubłagalnie  czas palić nasze rumaki i dostojnie, żółwim tempem z aparatem w ręku przejechać kanion Bicaz.


Obrazek


Obrazek


Do miasta za kanionem o takiej samej nazwie Bicaz docieramy po godzinie 20, czas szukać noclegu/ campingu. Na obrzeżach miasta w kierunku tamy jest jeden duży camping ale rezygnujemy z pobytu na nim z powodu odbywającej się tam jakiejś imprezy ( hałas nie do zniesienia ) Tubylcy kierują nas za tamę tuż przy samym jeziorze L.Izvorul Muntelui do hotelu. Recepcja + meldunek + banan na twarzy = 10 Eur od osoby. Warunki dobre.

Obrazek

Dnia następnego postanawiamy udać się w kierunku Transfogarskiej ale zwiedzając ciekawe miejsca po drodze. Nocleg planujemy na samym początku trasy w miejscowości Carta . Camping prowadzą Holendrzy, warunki dobre, sklep nieopodal ( 3 min drogi pieszko ) no i co ważne camping to taka baza wypadowa na transfogarską motocyklistów z różnych państw, byli miedzy innymi Czesi , Austriacy , Niemcy , Węgrzy , Angol , Rusek i Ukrainiec. Wieczorkiem integracja  z zagraniczną bracią motocyklową oraz kosztowanie międzynarodowych napoi.

Obrazek


No to nadszedł czas zmierzenia się z transfogarską choć głowa boli to trzeba zwijać namiot, żar z nieba niemiłosierny ( chyba nas ktoś na górze nie lubi ) no ale przeca my twardziele  zimny prysznic 30 min i spakowani. Razem z nami jedynie Rusek i Ukrainiec kręcą się po campingu ( mają mocne głowy ) bo reszta towarzystwa smacznie śpi choć już po 9.Pogoda dopisuje, wszystkie nie dolegliwości odpuściły , pokonywanie następnych zakrętów wywoływały coraz większego banana na naszej twarzy, widoki zapierające dech w piersi, im wyże j tym piękniej i chłodniej. W najwyższym punkcie drogi ( koło 2300 m.n.p.m) czujemy się tak jak byśmy stali na dachu świata. JEST dotarliśmy chce się krzyczeć, jest cudnie nie możemy oderwać wzroku od krajobrazów . Żona chyba wzięła sobie do serca rolę fotografa i cyka zdjęcia jedno po drugim. Przy zjeździe doznajemy takich samych odczuć jak i przy podjeździe nie mogąc oderwać wzroku od widoków. Odcinek 110 km przejechaliśmy chyba w ciągu 6 - 7 godzin. Następny przystanek to tama wybudowana przez Nicolae Ceausescu i zamek Vlada Palovnika ( Draculi ) raczej ruiny zamku Poienari. Następny nocleg w Rumuni , zwiedzanie po drodze do Serbii przez Bułgarię co ciekawszych miejsc

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Obrazek

Obrazek


Wypompowani ale szczęśliwi docieramy do Zajecera w Serbii gdzie w centrum miasta serbski motocyklista proponuje nam nocleg lub pomoc w znalezieniu miejsca do spania. Decyzja zapada że nocujemy w hotelu. Nowy kolega  eskortuje nas do hotelu gdzie pomaga nam załatwić nocleg ponieważ okazuje się że w tym czasie w miasteczku odbywa się zlot/ spotkanie miłośników motocykli triumph z całej Europy. Szybki prysznic i wypad na miasto, gdzie dociera do nas że tu się bawią całą noc . Kilka browców na ogródku restauracyjnym , kolacja i do wyrka. Kierunek Bośnia i Hercegowina. Cena za nocleg wymiata 20 Eur za osobę z wyśmienitym śniadaniem :) .

Obrazek

Wjazd do Bośni i Hercegowiny mamy połączony z atrakcją :( ( już o tym zapomnieliśmy ) mimo wepchania się to i tak ponad godzinna pauza w kolejce do granicy w piekielnych upałach. Towarzysz podróży mimo wieku dzielnie znosił tą temperaturę aż coś w nim pękło ( zle się poczuł ) na domiar tego okazuje się że nie zabrał ze sobą zielonej karty ( koszt zakupu na granicy 25 Eur ) . Przekroczenie granicy, pierwsza stacja benzynowa i dwie godziny pauzy. Wszystko OK ale zaczął się mały pech. Pierwszy parking w BiH i kumpel zalicza parkingówkę dalej jakoś idzie. Przejazd przez BiH nie do opisania, piękne widoki i drogi. Zapada decyzja że jedziemy do medjugorie i na wodospady kravica. Medjugorie nie robi na nas wielkiego wrażenia, gdzie się nie popatrzysz tam stragany i masa pielgrzymów . Jednym zdaniem sama komercja co innego wodospady, ale tu następny peszek  przy zjeździe na wodospady kolega zalicza ślizg i BMW nie zostaje już bez uszczerbku. Kilka słów łaciny, oględziny moto i brak już chęci zwiedzania z jego strony. Chwila rozmowy, poskładanie się do kupy i jedziemy dalej kierunek Dubrownik. Bośnia i Hercegowina w jednym zdani – piękny kraj. Po ponad tygodniu dojechaliśmy do Dubrownika a dokładnie do Orać . Pierwsze zapytanie w apartamencie i strzał w 10. Mamy nocleg za 55 Eur w apartament studio z klimatyzacją. Tylko co z tego jak te trzy dni szybko minęły i żaś na konia trza było wsiąść. Z braku czasu wprowadziliśmy małą korektę i zrezygnowaliśmy z Wenecji, a podróż do domu :) wiadomo byle szybko i byle bezpiecznie, choć było jeszcze wiele atrakcji.


Obrazek

Obrazek


Ps.
Już mam nowy plan na przyszły rok :) tzn :

Obrazek

Awatar użytkownika
Akar
Stały bywalec - trochę wymiata
Posty: 274
Rejestracja: czw lis 07, 2013 11:27 am
Imię: Marek
Marka motocykla: Honda
Model: Varadero 1000 XL
Rocznik: 1999
Lokalizacja: Racibórz

Re: Bałkany 2013

#2 Post autor: Akar »

Kapitalna wyprawa! Ale się rozmarzyłem... Zazdroszczę :D Dla takich wypraw warto być motocyklistą :)

ODPOWIEDZ

Wróć do „Relacje z podróży - 2013”